Wajda ( l. 82) chce zrealizować film na podstawie Iwaszkiewicza, Kazimierz Kutz ( l. 79 ) ciągle czynny politycznie też przebąkuje o realizacji kolejnego obrazu. O ile wierzymy Wajdzie, a nawet wierzymy w Wajdę, to już ponowne wejście Kutza do grona praktykujących reżyserów wydaje się wątpliwe. Może raczej wyreżyseruje jakaś sztukę, może w teatrze, raczej w telewizji. Ostatni ekranowy film Kutza to „Półkownik Kwiatkowski” z 1997 r. bezpretensjonalny, mistrzowsko zrealizowany . Ta komedia o czasach powojennych, o walce oddziału AK z UB pokazała Kutza jako wybornego stylistę. Ten film wielokrotnie wyświetlany w TV zawsze ogląda się z przyjemnością.

Trudno oceniać Bohdana Porębę jako mistrza , może mistrza w zakresie Hurrapatriotyzmu. Młodym to nazwisko nic nie mówi , przecież ostatni film Poręba nakręcił 17 lat temu. Z jego dorobku filmowego czasami przypomni się „Hubalaz Ryszardem Filipskim, a na pewno w języku potocznym zwrot „ gdzie woda czysta i trawa zielona” pochodzący od tytułu filmu zyskał sobie na stałe prawo obywatelstwa.

W pewnym okresie Poręba zostaje szefem nacjonalistyczno stowarzyszenia „Grunwald”. Z Porębą kojarzone jest też jest nazwisko aktora Ryszarda Filipskiego lat 74 ( tytułowa rola w „Hubalu”). Filipski, po wieloletniej banicji bywa widywany w drugoplanowych rolach filmowych , nawet w „Pitbulu”, serialu cieszącego się dużą popularnością.

Bohdan Poręba ze swoimi poglądami nadawałby się do wyraziciela środowisk spod znaku Ojca Rydzyka, a nawet Jarosława Kaczyńskiego, nikt go jednak nie chce. A on chce robić filmy , niezależnie do proweniencji sponsorów. Nie może zrozumieć, że lawirantów ideologicznych takich jak on nikt już nie potrzebuje. Jest dużo więcej osób chcących robić filmy, ale dużo młodszych. Dla nich nie jest już ważna żadna ideologia poza wynikiem komercyjnym.

Tragedia mistrza filmów hurrapatriotycznych.

Dziennikarz pyta go w ostatnio opublikowanym wywiadzie:

Tęskni pan za Peerelem?

„…- Wie pan, jedna rzecz była dobra. Wiedziałem, do kogo iść. Jak cenzor coś chciał usunąć, to się podpisywał własnym nazwiskiem. Mogłem więc iść do jego szefa. Jak się nie udało - mogłem iść wyżej, do partii, nawet do KC. Jedna frakcja mnie wspierała, druga zwalczała i dzięki temu wiele rzeczy udawało się załatwić. A dziś nic nie wiem, po prostu mgła. Do kogo mam iść? Może pan ma jakiś pomysł? Ja mogę z samym diabłem paktować, byle mi dał zrobić film….”

Chyba nie doczekamy się następnego filmu Bohdana Poręby.

Nowsze posty Starsze posty Strona główna

Blogger Template by Blogcrowds